Zaczynamy przygodę z ceramiką
Zaczynając przygodę z ceramiką myślimy o mnóstwie narzędzi, urządzeń i niezbędnych nam akcesoriów. Jednak najważniejsze jest właściwe panowanie sposobów modelowania gliny. Nie potrzebujemy do tego od razu koła garncarskiego czy walcarki, ale tylko i wyłącznie własne dłonie.
Modelowanie z kuli
Najprostszą i najbardziej prymitywną techniką modelowania ręcznego jest tzw wygniatanie. Jedyne ograniczenie to wielkość narzędzia pracy – dłoni, ponieważ zaczynamy pracę od kawałka gliny mieszczącego się wygodnie w jednej ręce.
Następnie kciuk drugiej ręki wbijamy w środek kuli, tak głęboko, aby pozostała pod nim warstwa ok 1cm. Trzymając kulę w jednej dłoni (osoby praworęczne w lewej) drugą dłonią (kciukiem i palcem wskazującym) staramy się zgniatać powstające ścianki. Staramy się robić to z równomierną siłą, obracając i ugniatając, aż ścianka osiągnie zamierzoną grubość. Kluczowe jest ugniatanie całej powierzchni powstającej półkuli, tak aby całość miała jednolitą grubość. W zależności od wprawy i użytej masy ceramicznej można uzyskać różne grubości ścianki, ale na początek ok 5-7 mm będzie idealnym rezultatem.
Jeśli zrobimy dwie identyczne – możemy zrobić kulę, ale o tym będzie w następnym wpisie.
Co można zrobić z kuli?
Gdy opanujecie technikę wygniatania i uda się Wam zrobić dwie (prawie) identyczne półkule możemy wejść na wyższy stopień modelowania.
Do tego procesu przyda się sprzęt, który bez problemu znajdziecie jeśli nie w domu, to w najbliższym markecie – a mianowicie drewniana szpatułka do naleśników – dla naszych potrzeb nazywana klepaczką …
Zaczynamy jednak od pozyskania mazidła, które pozwoli nam scalić dwie połówki w jedno. Mazidło to to nic innego jak rozpuszczona w wodzie masa ceramiczna – ta sama, którą używaliście do zrobienia półkul. Jest to dość istotne, ponieważ różne masy ceramiczne mają różną kurczliwość i użycie innej mieszanki może spowodować pęknięcie łączenia podczas procesu suszenia lub wypału.
„Klej” w zależności od regionu w Polsce ma swoje różne nazwy. Na południu mówi się na niego szlikiel, na północy zwany jest – szlamem. Ze względu na wygląd i fakturę również można nazwać go – błockiem.
Mamy jednak dwie połówki i należy je należycie połączyć. Na początek krawędzie, które będziemy ze sobą sklejać należy podrapać np. patyczkiem do szaszłyków, wykałaczką, widelce aby powierzchnia nie byłą gładka i lepiej się połączyła.
Następnie smarujemy krawędzie szlamem i równo ze sobą składamy. Łączenie zacieramy wstępnie palcem uważając aby nie zgnieść ścianek i nie wygiąć ich do wewnątrz.
Teraz przyda się klepaczka!!! Obracając kulę w dłoni delikatnie klepiemy łączenia, jak również całość bryły aby ją wygładzić i nadać jej odpowiedni kształt. Nie musi być to już kula, możemy ją spłaszczyć, wydłużyć, a nawet „sklepać” na sześcian. Forma którą uzyskamy jest bazą do wielu form przestrzennych. Można ją przeciąć i uzyskać np. szkatułkę, można też podoklejać szlamem inne elementy gliniane i zrobić np. kota 🙂
To pozostawiam Waszej twórczej inwencji, jednak istotne jest aby pamiętać o tym, że środek bryły jest pusty. Musi taki być, aby rzeźba mogła prawidłowo wyschnąć i nie popękać , jednak podczas wypału powietrze zamknięte w bryle musi mieć drogę ewakuacyjną! W przeciwnym wypadku rozprężone pod wpływem wysokiej temperatury rozsadzi bryłę i nie dość, że stracimy naszą pracę to możemy zniszczyć wszystko co stało w piecu obok niej… Dlatego pamiętajmy o tym, że pozostawiając do wysuszenia prace z pustym wnętrzem – zawsze robimy gdzieś otworek, który wypuści powietrze na zewnątrz. Możemy otwór zaplanować kompozycyjnie, ale też można go ukryć tak, aby nie drażnił wrażliwego oka odbiorcy.